Ciągnąc walizkę podążałem za Tobą do samochodu. Włożyłem walizkę do bagażnika i usiadłem na miejscu pasażera. Obserwowałem, jak trzęsącymi dłońmi zapinasz pasy i ruszasz. Żadne z nas, przez całą drogę nie odezwało się słowem. Wciąż czułem słodki smak twoich słodkich ust, w myślach w kółko odtwarzałem tę chwilę. Nie zwróciłem uwagi, kiedy zaparkowałaś przed akademikiem. Mogłaś pozwolić sobie na takie luksusy jak mieszkanie czy miejsce na parkingu, bo studiowałaś na prywatnej uczelni.
- Wychodzisz, czy tutaj zostajesz? - zapytałaś lekko się uśmiechając. Szybko wyszedłem i pobiegłem za Tobą do mieszkania. Otworzyłaś drzwi wpuszczając mnie do środka. Rozejrzałem się dookoła.
- Zrobiłaś małe przemeblowanie. - zauważyłem.
- Tak, miałam wenę. - parsknęłaś. - Tak więc, mam tutaj sałatkę i rybę. - oznajmiłaś wskazując na miskę i piekarnik.
- Aż zgłodniałem. - odparłem opierając się o blat obok Ciebie.
- W takim razie weź z półki talerze, a tam w szufladzie są sztućce i nakryj do stołu. - poleciłaś, a ja zasalutowałem i wziąłem się do roboty. Obserwowałem każdy Twój ruch, gdy mieszałaś sałatkę czy wyciągałaś z piekarnika rybę. Po chwili podeszłaś do stołu, położyłaś jedzenie na podstawkach i oparłaś się o krzesło. - Pójdę się przebrać i zaraz jestem, możesz już zacząć jeść, żeby nie wystygło. - uśmiechnęłaś się, po czym zniknęłaś w sypialni. Doświadczenie nauczyło mnie, żebym nie gapić się przez uchylone drzwi, więc nawet się nie odwróciłem. Nałożyłem na talerz rybę i sałatkę.
- Smacznego. - usłyszałem za sobą Twój głos.
- Nawzajem. - usiadłaś na przeciw w czarnym dresie i zabrałaś się za jedzenie, zrobiłem to samo. Nagle usłyszałem dzwonek swojego telefonu. Przeprosiłem i wstałem od stołu, po czym podszedłem do okna.
- Słucham?
- Marc, gdzie jesteś? Czekamy z tatą na ciebie z obiadem. - usłyszałem zmartwiony głos matki. Na śmierć o tym zapomniałem!
- Boże, mamo, przepraszam. Zapomniałem! - zagryzłem wargi. - Jestem u Rose, pomagam jej z...
- Dobrze, nie tłumacz się. Skoro jesteś u Rose, nic się nie stało. Kocham cię. - w tym momencie matka zakończyła rozmowę. Włożyłem telefon do kieszeni i usiadłem.
- Coś się stało? - zapytałaś z pełną buzią sałatki na co szeroko się uśmiechnąłem. Gdy zdałaś sobie sprawę o co chodzi zasłoniłaś usta dłonią i lekko się zarumieniłaś.
- Mama dzwoniła, pytała się gdzie jestem, ale wszystko jest okej. Ap ropo, nie wiedziałem, że potrafisz tak gotować. - parsknąłem.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. - uśmiechnęłaś się uroczo. Gdy skończyliśmy jeść pomogłem posprzątać ci po obiedzie.
~*~
~*~
- Jak tam na uczelni? - zapytałem siadając na kanapie.
- A, bardzo dobrze, kamera bardzo się przydaje... zaproponowano mi pracę na planie jakiegoś filmu, będzie kręcony w wakacje, mam być... asystentką od spraw technicznych. - oznajmiłaś lekko się zamyślając nad ostatnimi słowami. Kiwnąłem powoli głową spoglądając na Ciebie z szerokim uśmiechem. - Nie śmiej się! To poważna sprawa! - uderzyłaś mnie poduszką.
- Nie śmieje się! Po prostu...
- Po prostu? - uniosłas brwi.
- Dobra, śmieje się. - odparłem, po czym znów oberwałem poduszką. - No, ej, za co to?! Jestem szczery! - rozłożyłem ręce w geście rezygnacji.
- Mhm, czasami aż za bardzo. - odparłaś wciąż się uśmiechając. - Co robimy? - zapytałaś wygodnie się układając. - Oglądamy coś? - spojrzałem na Ciebie zdziwiony, chciałem powiedzieć, że muszę lecieć, ale kiedy sama to zaproponowałaś, to czemu nie. W środku coś wierciło mi dziurę, żeby zapytać dlaczego nic nie mówisz o tym, co stało się na lotnisku, ale... mógłbym wciąż wpatrywać się w Twój uśmiech, nie chciałem, by zszedł Ci z twarzy.
- Jasne, a co masz fajnego? - wstałaś i podeszłaś do szafki obok telewizora. Po kilku sporach wybraliśmy jakąś komedię.
- Załącz, a ja zrobię popcorn. - oznajmiłaś podając mi płytę. Podczas gdy ja starałem się zapoznać z pilotem do obsługi, ty włożyłaś paczkę kukurydzy do mikrofalówki, a już po kilkudziesięciu sekundach wysypałaś po miski popcorn. Położyłaś naczynie na stole i podeszłaś do okna, gdzie zasłoniłaś rolety. W pomieszczeniu zapanował mrok.
- No jasne, teraz gówno widzę. - skrzywiłem się.
- Bo ty sierota jesteś. - odparłaś wyrywając mi pilot. Szybko załączyłaś film, a ja siedziałem na kanapie próbując dojść do wniosku jak szybko to zrobiłaś. Usiadłaś obok mnie po turecku i wzięłaś miskę z popcornem.
Kiedy jeden z bohaterów filmu zmarł łzy spływały Ci po twarzy. nie wiedziałem co powiedzieć... nie miałem pojęcia, ze w tym filmie jest coś takiego.
Kiedy jeden z bohaterów filmu zmarł łzy spływały Ci po twarzy. nie wiedziałem co powiedzieć... nie miałem pojęcia, ze w tym filmie jest coś takiego.
- Trzymasz się? - zapytałem starając się uśmiechnąć. Spojrzałaś na mnie przechylając głowę na bok. Ledwo widziałem Cię w tych ciemnościach, ale zauważyłem, że się do mnie zbliżasz. Nagle się zatrzymałaś.
- Nie mam pojęcia, czy to co robię jest dobre, ale... nie chcę na razie myśleć o konsekwencjach. - wyszeptałaś. Jedyne co mogłem zrobić, to kiwnąć głową. Poczułem Twoje drżące usta na swoich. Byłaś tak niepewna, wręcz zagubiona. Położyłaś dłoń na moim policzku i przysunęłaś się jeszcze bliżej. Całowałem Cię coraz śmielej, bardziej namiętnie. Powoli wsunęłaś język w moje usta, w tym samym czasie siadając na mnie. Wsunąłem dłonie pod Twoją koszulkę zataczając opuszkami palców małe kręgi na plecach i brzuchu. Miałaś gęsią skórkę i z trudem oddychałaś.
- Nie chcę żebyś żałowała. - powiedziałem odrywając się na chwilę od Ciebie. Spuściłem głowę nie chcąc patrzeć Ci w oczy.
- Nie będę żałować. - odparłaś unosząc palcem moją głowę, po czym znów mnie pocałowałaś. Guzik po guziku odpinałaś moją koszulę. Zaczęłaś całować mnie po szyi, powoli zjeżdżając w dół. Odchyliłem głowę czując Twoje usta na obojczyku, później na klatce piersiowej. Zrzuciłaś z siebie dresową bluzę zostając tylko w staniku. Kiedy Cię podnosiłem objęłaś nogami moje biodra. Po omacku próbowałem trafić do sypialni. Gdy to się udało położyłem Cię na łóżku. Złapałem Twoje nadgarstki i przytrzymałem po obu stronach głowy. Całowałem Cię po całym ciele rozkoszując się każdą sekundą. Cicho jęknęłaś kiedy jednym ruchem ściągnąłem Twoje spodnie. Wróciłem do Ciebie, do Twoich ust, których od tak dawna pragnąłem. Czułem Twoje ręce szarpiące się z paskiem jeansów. Kiedy w końcu Ci się to udało zdjąłem resztę ubrań. Zawisłem nad Tobą, spoglądając głęboko w Twoje oczy. Oboje ciężko oddychaliśmy. Położyłaś dłonie na moje łopatki i przyciągnęłaś mnie do siebie. Kiedy powoli w Ciebie wchodziłem wbiłaś paznokcie w moje ciało i odchyliłaś głowę, a ja całowałem Cię po szyi.
- Marc! - krzyknęłaś nagle, a ja poczułem kropelki krwi spływające po moich łopatkach. Sapnąłem starając się złapać oddech. Ścisnąłem pościel tak mocno, że kostki mi zbielały. Poruszałem się coraz szybciej, cały czas patrząc Ci w oczy. Podniosłaś się i wpiłaś w moje usta. Zakręciło mi się w głowie. Chciałem, by ta chwila nigdy się nie kończyła.
Od autorki: Nie, nie wierzę, że to zrobiłam. Ale to był impuls i pod wpływem Nandos i Minizy tego nie usunęłam, zawdzięczacie to tylko im! Rozdział zostawiam Wam do oceny. Chciałam tylko powiedzieć, że jeszcze tylko dwa rozdziały, epilog i żegnamy się niestety z tą historią. Pozdrawiam i do napisania, Laurel.