czwartek, 16 stycznia 2014

prolog: musisz wiedzieć, że... kocham cię

Po raz pierwszy zobaczyłem Cię w pociągu z Madrytu do Barcelony, kiedy wracałem z wycieczki z przyjaciółmi. Pamiętam, że miałaś na sobie krótką, różową sukienkę w białe kwiatki, sandały na koturnie i kurczowo ściskałaś torebkę, leżącą na kolanach, jakbyś bała się, że ktoś Ci ją ukradnie.W pewnej chwili właśnie chciałem tak zrobić, dla zabawy, ale kiedy zobaczyłem jak serdecznie do wszystkich się uśmiechasz zrezygnowałem. Wtedy marzyłem tylko i wyłącznie o tym, by Cię przytulić i obronić przed złym światem, który czekał na Ciebie po wyjściu z pociągu.
Ale to była rola kogoś innego, kogoś równie bliskiemu mnie, co Tobie... i przez to cierpiałem. Kiedy wysiadaliśmy z pociągu potknęłaś się o stopień i wpadłaś w ramiona mojego brata, a Twojego przyszłego narzeczonego - Erica. Stałem wtedy za wami, a moje serce rozpadało się na milion kawałków. To była miłość od pierwszego wejrzenia, ale niestety nieodwzajemniona.
~*~
Teraz, rok później stoję przy drzwiach i spoglądam na Ciebie. Masz ubraną białą suknię ślubną i długi welon... wyglądasz jak księżniczka, a ja tak bardzo chcę być Twoim księciem. Elena - przyjaciółka ze studiów podaje Ci bukiet, całuje w policzek i odchodzi.
- I jak? - pytasz, zerkając na moją twarz w lustrze z uśmiechem, a ja nie mogę nic powiedzieć. Słowa grzęzną mi w gardle, nie mogę wydać z siebie żadnego dźwięku. Wtedy do środka wchodzi mój ojciec.
- Pora zacząć. - oznajmił. Przygryzłaś dolną wargę, po raz ostatni spojrzałaś w lustro i biorąc głęboki oddech podeszłaś do mnie.
- Rose, muszę ci coś powiedzieć. - wypaliłem bez żadnego namysłu. Co ja robię?! Nie! To najważniejszy dzień w Twoim życiu! Nie mogę Ci tego zrobić! - Ja... Rose, musisz wiedzieć, że... - ale nic nie mogę poradzić. Słowa same płyną z moich ust. - ... kocham cię. - wyszeptałem cicho. W Twoich oczach zobaczyłem ból. Tyle bólu, którego za żadne skarby nie chciałem ci sprawić. Nie odpowiedziałaś nic, tylko wsunęłaś dłoń pod moje ramię i delikatnie pocałowałaś w policzek. Zaprowadziłem Cię do mojego ojca, który nerwowo wiercił się przy drzwiach.
- Erica nadal nie ma. - westchnął zaniepokojony.
- Jak to nie ma?! - szepnęłaś.
- Marc zapomniał obrączek w domu, Eric pojechał po nie piętnaście minut temu, powinien już tu być. - sapnął nerwowo wyłamując palce. To moja wina i tylko moja. Gdybym nie zapomniał tych cholernych obrączek stalibyście razem naprzeciw księdza szczęśliwi, jak nigdy wcześniej. 
W tym momencie do środka wbiegła moja matka. Cała się trzęsła,miała rozmazany makijaż i ledwo co stała na nogach. Szybko złapałem ją na ręce.
- Co się stało? - zapytał ojciec.
- Eric...on... - szlochała.
- Co Eric?! 
- Miał wypadek. - odparła, po czym zemdlała.

Od autorki: Witam Was moje kochane na nowym blogu! Będzie to coś zupełnie innego, nigdy tak nie pisałam, więc przymknijcie troszkę oczy na błędy. Pisząc to opowiadanie zapewne nie raz uronię łzę, mam nadzieję, że wy też. Bloga dedykuję w całości mojej kochanej Minizie, która obchodzi dzisiaj urodziny! Słonko, życzę ci dużo zdrowia, spełnienie marzeń, byś wytrzymała ze mną jeszcze długo, długo i żebyś spotkała Czesława! <3
Proszę o szczere komentarze, pozdrawiam i do napisania! Laurel.

14 komentarzy:

  1. cholerka, objerzałam zwiastun i serio smutno mi się zrobiło. Czy Marc się bedzie teraz obwiniał za wypadek brata? Bo to przez niego Eric musiał jechać... :C
    Informuj mnie oczywiście w zakładce SPAM.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Marc na pewno jest w trudnej sytuacji, kocha dziewczynę, która wychodzi za jego brata. Współczuję mu, bo to pewnie cholernie boli. Z całego serduszka współczuję też Rose, to miał być najszczęśliwszy dzień w jej życiu a na pewno już taki nie będzie.
    Super napisany prolog.
    Buziaczki ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż... Eric odszedł i Rose musi sobie jakoś dać bez niego radę. Ma Marca, chociaż on na pewno będzie się obwiniał o śmierć brata. Wcale mu się nie dziwię, bo w takich sytuacjach zawsze rozważamy "powinienem to być ja" etc...
    Prolog świetnie napisany, czekam na pierwszy rozdział Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. cudownie się zaczyna, ojej no <3
    biedny mój Marc :(((

    OdpowiedzUsuń
  5. O matkoo.. jaki świetny prolog, ale to już chyba jak wszystkie Twoje blogi<3 Przyznam szczerze, że nie jestem jakąś wielką fanką FC Barcelony i ich piłkarzy, ale tego boga będę czytać. Strasznie mnie zaintrygował początek! :D

    Pzdr :3 + zapraszam Cię na mój drugi blog( skoki narciarskie );
    http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/p/sowem-wstepu.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak jak dziewczyny wyżej napisały, mnie również wydaje się, że Marc będzie się obwiniał za śmierć brata. Życie nie zawsze jest kolorowe i czuję, że to opowiadanie bedzie tego doskonałym przykładem. Świetnie się zapowiada, z pewnością będę czytała!
    Czekam na pierwszy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow. Świetny. <3 Biedny Marc, nie to, że jego ukochana miała wyjść za jego brata, to jeszcze teraz ten wypadek. Będzie się pewnie o niego długo obwiniał.... I biedna Rose... Ślub = najpiękniejszy dzień w życiu. Niestety nie tym razem. ;-;
    Czekam na następny.
    Buziaczki ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. to opowiadanie jest/bedzie piękne i troche tragiczne zarazem, moge to stwierdzić po przeczytaniu prologu. to już nie chodzi nawet o bohaterke, która w dzień swojego ślubu dowiaduje sie o wypadku swojego ukochanego, ale również i o jego brata, który nie dość, że jest nieszczęśliwie zakochany to jeszcze będzie sie obwiniał o to, co sie stało.
    przepraszam, że nie komentowałam wcześniej ale zrobiłam sobie jakby przerwe od blogspota. jestem w trakcie nadrabiania zaległości a tymczasem serdecznie zapraszam na kolejny odcinek mojego humorystycznego opowiadania o Realu Madryt, który ukazał się po dość długiej przerwie.
    kogo Ana zastanie w swoim biurze? i co tym razem szykują Królewscy? odpowiedzi na te i inne pytania na
    te-quiero-para-siempre.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam, że komentuję dopiero teraz..
    Dziękuję Ci pięknie za życzenia, kochana jesteś <3

    Ja będę płakać na tym opowiadaniu, serio :c Cuuudowny prolog.

    Ps. Wiesz, że czytam Estar Conmigo po raz 329494? ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam zaledwie prolog, a już mogę powiedzieć, że to piękne opowiadanie. Zaczęłaś tak słodko! Nieodwzajemniona miłość Marca. Wyznanie miłości na ślubu. I nagle taka tragedia! Śmierć Erica! Cóż! Wychodzi na to, że winę ponosi Marc. Jestem ciekawa, jak sobie poradzi rodzina z wypadkiem przyszłego pana młodego! Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Strasznie podoba mi się prolog. Oczywiście informuj mnie o kolejnych rozdziałach, bo czuję że będzie coraz ciekawiej ;-) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapowiada się cudownie! I strasznie się cieszę, bo uwielbiam Marca. :) No może historia nie jest kolorowa, nie ma sielanki czy czegoś tam, ale mimo wszystko jest naprawdę... zabrakło mi słów. No, ale skoro mi zabrakło, to naprawdę jest dobrze. XD
    Czekam na nowość i pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekałam tylko na to kiedy zaczniesz udostępniać to opowiadanie, serio! Gdy zobaczyłam zwiastun, od razu wiedziałam, że będzie ono przegenialne! Uwielbiam Marc, ubóstwiam jego bliźniaka, więc co mi tu jeszcze do szczęścia potrzebne? No dobra, może żywy Eric :D
    Bardzo cieszę się, że już wystartowałaś z nim! Będę czytać na milion procent!
    Czekam na jeden!

    OdpowiedzUsuń
  14. Hejjjj !
    Strasznie przepraszam, że nie udało mi się przeczytać w terminie, ale sama rozumiesz, zaczęły się ferie i wgl świat przestał istnieć xD
    Najpierw przez pomyłkę przeczytałam pierwszy rozdział, więc nie jestem pewna czy nie wspomnę w tym komentarzu o czymś, co chciałabym zawrzeć w drugim, tym do pierwszego rozdziału.
    Piękne imię, Rose.. kojarzy mi się z moją ulubioną książkową bohaterką, Rosemarie. Była beznadziejnie zakochana, tak jak w tym momencie Marc. W tamtej książce, po aż sześciu częściach wszystko dobrze się ułożyło, myślę, że tutaj też się tak stanie i to opowiadanie będzie zawierać tyle samo emocji ile wspomniana przeze mnie powieść... <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy