wtorek, 11 lutego 2014

rozdział 3: nie powinienem tak na Ciebie patrzeć

Od tego koszmarnego dnia minął miesiąc. Równo miesiąc temu Eric zginął w wypadku, którego nie byłoby gdybym nie zapomniał z domu obrączek. To zdarzenie odmieniło życie wielu osób. Rodzicom odebrało ukochanego syna, mi brata, a Tobie miłość życia. Ubrany w ciemnogranatowe jeansy i sportową marynarkę, z kwiatami w ręku zmierzałem w stronę grobu Erica. Kilka minut wcześniej siedziałem w samochodzie nie mogąc złapać oddechu. Gdzie tu sprawiedliwość? Eric miał przed sobą całe życie u Twojego boku. Mieliście mieć dzieci i dom z ogródkiem na przedmieściach Barcelony. Mieliście chodzić na mecze syna czy występy baletowe córki. To ja nie mam po co żyć. Chociaż? Moje życie nabrało sensu dzięki Tobie, Rose. Uwielbiałem patrzeć jak na uroczystościach rodzinnych biegałaś z telefonem czy kamerą i nagrywałaś wszystko, a kiedy wesoło gawędziłaś w kuchni z moją matką miałem ochotę Cię przytulić i powiedzieć, że jesteś cudowna. Lecz wtedy obejmował Cię Eric i całował w skroń. Byliście tak szczęśliwi, a ja to zniszczyłem. 
Wiesz co mnie jednak urzekło? Że nigdy nie dałaś mi odczuć, że to przeze mnie. Tak, wybuchałaś, by powiedzieć, że nigdy nie zastąpię Ci Erica, ale w pewnym sensie wspierałaś mnie. 
Wziąwszy się w garść wystartowałem z samochodu jak torpeda, mając nadzieję, że pewność siebie mnie nie opuści. Myliłem się. Z każdym krokiem, który przybliżał mnie do płyty nagrobnej Erica stawałem się coraz słabszy. Siła, którą jak mi się wydawało miałem kilka minut wcześniej rozpłynęła się, nie zostawiając po sobie śladu. Załamałem się, kiedy zobaczyłem Twoje drobne ciało opięte czarną sukienkę. Nie miałem serca przeszkadzać Ci w tej ważnej chwili, jednak nadepnąłem na gałązkę, sprawiając, że się odwróciłaś.
- Przepraszam, Rose, ja... - jęknąłem żałośnie nie wiedząc jak się usprawiedliwić. Wtedy na Twojej twarzy pojawił się blady, lecz serdeczny uśmiech.
- Nic się nie stało. Cieszę się, że cię widzę. - odrzekłaś ponownie odwracając się do mnie plecami. Podszedłem bliżej i serce podskoczyło mi do gardła. Miałaś opuchnięte oczy, rozmazany makijaż i cała dygotałaś. Po odłożeniu kwiatów na nagrobek bez wahania zdjąłem marynarkę i delikatnie położyłem ją na Twoich ramionach. 
- Dziękuję. - obdarowałaś mnie najpiękniejszym uśmiechem jaki widziałem...co ja gadam ?! cała byłaś piękna, mimo płaczu. Chciałem wykrzyczeć całemu światu jak bardzo Cię kocham. Spoglądałaś mi prosto w oczy, a ja mogłem skupić się tylko na łzach spływających po Twoich policzkach. Zamknęłaś oczy i ukryłaś twarz w dłoniach szlochając. Obejmując Cię czułem, jak uginają się pod Tobą kolana, a ciało staje się wiotkie i bezwładne.
- Tak bardzo za nim tęsknię. - wyszeptałaś w moje ramię.
- Cii... ja też. - odparłem głaszcząc Twoje włosy. Czułem łzy wsiąkające w moją koszulę i wciąż trzęsące się ciało. 
Nie wiem przez jak długi czas tak staliśmy, ale mógłbym wieki trzymać Cię w ramionach. W końcu uspokoiłaś się, chwilę staliśmy w ciszy, aż stwierdziłaś, że czas na Ciebie, a ja zaproponowałem podwózkę. Po chwili wahania zgodziłaś się i poszliśmy w stronę mojego samochodu. Całą drogę przemilczeliśmy, słowa były zbędne i oboje o tym wiedzieliśmy. Gdy parkowałem na parkingu obok akademika otworzyłem usta, by się pożegnać, jednak uprzedziłaś mnie.
- Wejdziesz na kawę? - zapytałaś.
- Tak, chętnie. - odparłem wysiadając z auta. 
Weszliśmy do Twojego mieszkania, które nie wyglądało już tak, jak zastałem je kilkanaście dni temu.
- Rozgość się. Pójdę się tylko przebrać i już robię kawę. - oznajmiłaś, po czym zniknęłaś za drzwiami drugiego pokoju. Studiowałem każdy tytuł książki ustawionej na szafce. Coś jednak przykuło moją uwagę bardziej niż one. Nie zamknęłaś do końca drzwi i widziałem Twoje szczupłe ciało, kiedy zdejmowałaś sukienkę. Miałaś teraz na sobie tylko czarną, koronkową bieliznę, która podkreślała opaleniznę. Zauważyłem niewielki tatuaż w kształcie znaku nieskończoności pomiędzy dołeczkami w plecach. Poczułem się okropnie. Nie powinienem tak na Ciebie patrzeć, nie miałem prawa, nie byłaś moja, choć tak bardzo tego pragnąłem. Nie tylko Twojego ciała, które mógłbym dotykać, ale przede wszystkim chciałem, byś była obecna w moim życiu... mimo, że nie powinienem.
Kiedy sięgnęłaś do stanika i go odpięłaś moje ciało zadrżało, a serce podskoczyło do gardła. Wstrzymałem oddech i jak zahipnotyzowany śledziłem każdy Twój ruch. Założyłaś jeansy, top i szarą, obszerną bluzę, która w przeciwieństwie do sukienki dosłownie Cię miażdżyła. Szybko odsunąłem się od drzwi i wróciłem do szafki wziąć nie mogąc nabrać oddechu. Kiedy wyszłaś dosłownie rozbierałem Cię wzrokiem. Wiem, że to było złe i nie powinienem, ale nie mogłem się powstrzymać. Wyobrażałem sobie, jak zdejmuję z Ciebie ten worek, odrzucam go w kont i delikatnie pieszczę Twoje ciało.
- Marc, słuchasz mnie? - z zadumy wyrwał mnie Twór głos. Ze zdziwieniem zdałem sobie sprawę, że nie stoisz przede, lecz za mną, w kuchni z czajnikiem w ręku.
- Tak, przepraszam. - odrzekłem rozczesując palcami włosy.
- Pytałam się jaką chcesz kawę. 
- Prawdziwą, dziękuję. - po tych słowach usiadłem na kanapie rozglądając się dookoła. Po kilku minutach usiadłaś obok podając mi kubek gorącej herbaty. Włosy miałaś związane wysoko w koński ogon, dzięki czemu widziałem każdy milimetr Twojej twarzy.
- Mogę coś sprawdzić na komputerze? Trener miał nam wysłać... 
- Jasne, jest pod stolikiem. - odparłaś z lekkim uśmiechem. Schyliłem się i położyłem laptop na stoliku, po czym go włączyłem.
- Opowiadaj jak tam w klubie, dawno się w końcu nie widzieliśmy. - zagaiłaś.
- Wszystko okej, dostajemy wycisk, przed nami trudne mecze. - westchnąłem. Laptop załączył się. Chciałem wejść na skrzynkę pocztową, jednak ekran nagle zgasł, a po chwili znów się pojawił. Zobaczyłem twarz Erica w zbliżeniu. Kątem oka spojrzałem na Ciebie. Przysłoniłaś usta dłonią, na którą naciągnięte były rękawy bluzy, a oczy wyrażały zaskoczenie.
- Cześć, kochanie. - odezwał się Eric w nagraniu. - Jeśli teraz mnie słuchasz, znaczy to, że mnie już przy Tobie nie ma. Nie wiem ile miesięcy czy lat minęło, ale chcę żebyś wiedziała, że bardzo cię kocham. Jestem właśnie w swoim pokoju, za chwilę weźmiemy ślub i będziemy szczęśliwi. Nagrywam ten film, ponieważ chcę, żebyś wiedziała jak ważna dla mnie jesteś, nawet jeśli mnie przy tobie nie ma. Kto wie, może za tydzień, miesiąc, za dziesięć lat potrąci mnie samochód albo dowiem się, że jestem nieuleczalnie chory. Kto może to wiedzieć? Jeśli tak się stanie, to chcę żebyś wciąż żyła pełnią życia i pewnego dnia znów miała męża, który pokocha cię tak bardzo jak ja. Wiesz kto może nim być? Mój brat. - parsknął cichym, sympatycznym śmiechem. - Wiem, że cię kocha. Jeśli do tego czasu, jeszcze nikogo nie znalazł, to proszę cię, pomóżcie sobie nawzajem. Muszę kończyć, zaraz zobaczę cię w pięknej białej sukni. - uśmiechnął się szeroko. W tym momencie usłyszał głos ojca:,, Eric! Chodź tylko! mamy problem!". Odwrócił się w stronę drzwi, a po chwili znów do obiektywu. - Ciekawe co to za problem. Mam nadzieję, że za niedługo będziemy się z niego śmiać. Kocham cię, Rose. - zakończył. Spojrzałem na Ciebie. Płakałaś, ukrywając twarz w dłoniach i szlochając.
- Nie wiem co nacisnąłem, chciałem tylko wejść na pocztę. - powiedziałem cicho do samego siebie.- Rose... - szepnąłem obejmując Cię mocno. Schowałaś twarz pomiędzy moją szyją i obojczykiem mocząc słonymi łzami moją skórę. 
- Dlaczego?! - krzyknęłaś mocniej wtulając się we mnie, na co bardziej Cię ścisnąłem. Cała dygotałaś, nie mogłaś złapać oddechu. 
- Nie płacz, proszę... - jęknąłem, a w moich oczach również zebrały się łzy.

Od autorki: Kiedy pisałam ten rozdział płakałam jak głupia. Dopiero co zobaczyłam ,,Szkołę Uczuć" i miałam wenę. Jest dużo dłuższy niż poprzedni, mam nadzieję, że się spodoba, bo mi przypadł do gustu. Jeśli ktoś nie czytał zapraszam na prolog, który pojawił się na final-farewell. Pozdrawiam i do napisania! Laurel.

16 komentarzy:

  1. Szkoda ich obojga, nie zasłużyli sobie na taką stratę a tak bardzo cierpią...:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na nowość na http://pocalunek-milosci.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział jest przepiękny. Gdy Marc przez przypadek włączył filmik rozpłakałam się. Strasznie mi szkoda Rose i Marca, tyle w ostatnim miesiącu przeżyli. :(

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko! To nagranie... Łezka popłynęła ;c Nawet nie wiem co dalej napisać! Szkoda mi tej dwójki jak cholera, szczególnie po obejrzeniu tego nagrania... Ale oboje muszą ruszyć z miejsca i kroczyć dalej, może faktycznie kiedyś razem, przez wspólną drogę. Czekam na kolejny rozdział! ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. nie dziwię Ci się, ja też się popłakałam. zawsze kiedy odwiedzam Twojego bloga wiem, że czymś mnie tu zaskoczysz, a na pewno dasz do myślenia poprzez kontynuację losów Rose i Marca po śmierci Erica. oni nie załużyli na taką stratę, ale fakt faktem trzeba żyć dalej.
    to nagranie Erica, ah.
    dobra, kończę, bo nie dość, że pisze jakoś bez ładu i składu to jeszcze przez łzy wszystko mi się rozmazuje.
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś niesamowitego. Eric jakby przewidział wypadek... i to wyznanie, że Marc kocha Rose. Nie wiem jakbym na coś takiego zareagowała w jego obecności. To musiało być krępujące a w dodatku rozdzierające serce na milion kawałeczków. Zobaczyć twarz ukochanego po miesiącu putki i usłyszeć jego- niepowtarzalny głos. z jednej strony coś wspaniałego, ale z drugie rany na nowo się otwierają i jeszcze trudniej je zagoić.
    Pozdrawiam i czekam na nowość :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze to sama nie wiem co napisać, to kolejny rozdział, którym bardzo pozytywnie mnie zaskoczyłaś. Tak bardzo szkoda mi Rose, trudno wyobrazić sobie jak ona może się czuć i w dodatku to nagranie. Zdziwił mnie ten zbieg okoliczności, to tak jakby Eric wszystko przewidział. Mam nadzieję, że główna bohaterka wraz z Marc'em zbliżą się do siebie. Sądzę iż możesz być jak najbardziej zadowolona ze swojego rozdziału, bo wyszedł fantastycznie ♥
    Pozdrawiam serdecznie i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże, chyba nie napiszę długiego komentarza, bo przez Ciebie nie jestem w stanie! Popłakałam się. To jest takie.. cudowne. Uwielbiam :(

    OdpowiedzUsuń
  9. To prawdziwy wyciskacz łez. Końcówka z tym nagraniem była na serio mocna. Eric musiał widzieć, że jego brat jest w niej zakochany skoro chciałby, aby Rose zakochała się w Marcu. Taka dziwna i głupia sytuacja. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  10. O jezusssie.. ryczę
    To opowiadanie w każdym rozdziale wyciska łzy. Bardzo szkoda mi jest tej dwójki. A to nagranie to już wgle rozwaliło mnie na łopatki i ogólnie nie mogę się pozbierać.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. O kurcze... Czyli Eric zdawał sobie sprawę z uczuć Marca do swojej ukochanej. Ciekawa jestem, jak oni ustosunkują się do tego nagrania...

    OdpowiedzUsuń
  12. Awww *o*
    Jakie to smutne...
    Totalnie smutne :(
    No kurde nie wiem co mam napisać....
    Tworzysz na prawdę jedne z najbardziej niezwykłych opowiadań, jakie tylko istnieją na bloggerze! <3
    +
    Zapraszam http://bo-ksiezniczka-jest-tylko-jedna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem, jak Ty to robisz, ale za każdym razem kiedy czytam to opowiadanie chce mi się ryczeć.
    Rose przechodzi przez niewyobrażalne cierpienia. Marc zresztą też. Strasznie mi ich szkoda. Mam nadzieję, że Rose posłucha Ericka i znajdzie oparcie oraz miłość w Marcu.

    OdpowiedzUsuń
  14. wyobraziłam sobie takiego smutnego Marca i nie mogę przestać płakać :((((((((((((

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na wyczekiwany epilog na http://eternity-to-break-us.blogspot.com/
    Pozdrawiam i przepraszam, że tak długo mi to zajęło.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dlaczego Ty mi to robisz?! :c Przez Ciebie poryczałam się jak mała dziewczynka! Ten wypadek zniszczył ich, oni już nie będą w stu procentach szczęśliwi, mogą się uśmiechać, ale ból po stracie ukochanej osoby pozostanie.
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy