Przez następne dni nie mogłem myśleć o niczym innym, tylko o Tobie. Chciałem trzymać Cię w ramionach, pocieszać i uspokajać. Byłem nieobecny do tego stopnia, że trener nie powołał mnie nawet na ostatnie mecze ligowe. W każdej chwili brakowało mi Erica. Niedługo Mistrzostwa Świata - to właśnie z Nim oglądałem mecze, to On trzymał kciuki za to, żeby Del Bosque mnie powołał, to On najbardziej we mnie wierzył. A teraz już Go nie ma i nigdy nie wróci. Świadomość, że właśnie przeze mnie miał ten cholerny wypadek niszczyła mnie od środka. Gdybym mógł cofnąłbym czas, zrobiłbym wszystko, by mój brat wrócił.
On wiedział, że Cię kocham i w pewien sposób to akceptował - sam powiedział to na nagraniu. Był tak wyrozumiały, a ja? Szczerzyłem się jak głupi do sera i myślałem o nieprzyzwoitych rzeczach, gdy się przebierałaś. Nie miałem prawa widzieć Twojego ciała.
~*~
Tego dnia miałaś urodziny. Pierwsze co zrobiłem po treningu - wybrałem się do centrum handlowego, by kupić Ci prezent. Nie wiedziałem kompletnie co to ma być. Dopiero po dłuższym czasie przypomniałem sobie, że uwielbiasz nagrywać filmy, w końcu studiujesz reżyserię. Uwieczniałaś każde spotkanie rodzinne, co było naprawdę urocze. Wydałem niemałe pieniądze na najlepszą kamerę jaką mieli, ale czym jest forsa w porównaniu do Twojego uśmiechu? W sklepie poprosiłem o zapakowanie, po czym wróciłem do domu, by się przebrać w coś eleganckiego. Nie mówiąc rodzicom gdzie idę pojechałem do Ciebie. Serce łomotało mi w piersi, chciało wyskoczyć i pognać do Ciebie. Po drodze wstąpiłem do kwiaciarni i kupiłem bukiet fioletowych róż, które oznaczają miłość od pierwszego wejrzenia. Od momentu, w którym zobaczyłem Cię siedzącą w pociągu i ściskającą kurczowo torebkę nie było godziny, bym o Tobie nie myślał. Tak bardzo Cię kochałem. Ta miłość...bolała.
Zapukałem do drzwi, jednak nikt nie otworzył. Pomyślałem, że znów spałaś owinięta ubraniami Erica. Popchnąłem je lekko i zobaczyłem Cię siedzącą na kanapie, przed telewizorem. Byłaś cała zapłakana, obejmowałaś skrawek koszuli Erica, na ramionach miałaś zarzuconą jego marynarkę, a na stole zauważyłem dwa kubki, z waszymi imionami, z których zawsze piliście kawę. Słyszałem Twój radosny śmiech i głos Erica, które wydobywały się z głośników stojących po obu stronach telewizora.
- Marc?! - podskoczyłaś na kanapie kiedy mnie zobaczyłaś i zaczęłaś wycierać zapłakane oczy.
- Pójdę, nie będę ci przeszkadzał. - jęknąłem odwracając się w stronę drzwi.
- Nie, zaczekaj. - odparłaś zatrzymując film i wstając. - Cieszę się, że cię widzę. - dodałaś podchodząc.
- Ja... - przełknąłem ślinę. - Znaczy się ty... masz dzisiaj urodziny i... - nie mogłem wydusić z siebie nic sensownego.
- Dziękuję, jesteś kochany. - uśmiechnęłaś się lekko, wspięłaś się na palce i pocałowałaś mnie w policzek.
- Wszystkiego najlepszego. - wyszeptałem przytulając Cię. Wyciągnąłem kwiaty i prezent w Twoim kierunku.
- Nie trzeba było... - pokiwałaś głową patrząc na rozmiar paczki.
- Mam nadzieję, że ci się spodoba. - odrzekłem lekko speszony. Serce zabiło mi szybciej kiedy zobaczyłem na twojej twarzy szeroki i szczery uśmiech. Położyłaś paczkę na blacie kuchennym i zerkając na mnie kątem oka zaczęłaś ją odpakowywać. Obserwowałem jak z każdą kolejną sekundą coraz szerzej otwierasz usta.
- Marc. - zwróciłaś się do mnie mrużąc oczy. - Nie mogę tego przyjąć. - dodałaś podchodząc do mnie z na wpół zapakowaną kamerą.
- Musisz. - złapałem Cię za dłoń. - Kupiłem to specjalnie dla ciebie. Należy ci się, zasłużyłaś na to. - lekko się uśmiechnąłem. Spoglądałaś mi głęboko w oczy, jakbyś czegoś szukała.
- Marc... - szepnęłaś odkładając paczkę na blat. Podeszłaś i położyłaś dłoń na moim policzku, na co moje ciało zareagowało gęsią skórką. - Wiem, że mnie kochasz... - zająknęłaś się, a mi zrobiło się ciepło. Czułem, jak kropelki potu spływają mi po plecach. - ...ja również coś do ciebie czuję, ale potrzebuję czasu, potrzebuję żałoby. Boję się, że już nigdy do nikogo nie poczuję tego, co do Erica. Chcę, żebyś wiedział, chociaż pewnie wiesz... on był miłością mojego życia. - gdy to mówiłaś oboje mieliśmy łzy w oczach. Od zawsze wiedziałem, że moje uczucia do Ciebie nie mają sensu, lecz teraz, kiedy powiedziałaś, że również coś do mnie czujesz serce zaczęło mi łomotać. Poczekam na Ciebie tak długo, ile będzie trzeba. Miesiące, lata, dla mnie liczyłaś się tylko Ty.
- Wiem o tym. - lekko się uśmiechnąłem ujmując Twoje dłonie. - Był moim bratem, wiedziałem jaki był wspaniały i dlaczego się w nim zakochałaś, ale chcę żebyś wiedziała, że będę na ciebie czekał, jak długo będzie trzeba. - pocałowałem Twoje dłonie, w tym samym czasie patrząc Ci w oczy.
- Marc...- szepnęłaś, a ja rozkoszowałem się Twoim głosem i sposobem, w jaki wymawiałaś moje imię. - Jesteś cudowny, ale nie mogę ci niczego obiecać. - dodałaś.
- Nie jestem Ericem i nigdy nim nie będę, ale jeśli dasz mi szansę będę tylko twój. - odrzekłem spuszczając wzrok. Łzy spływały mi po twarzy, nie mogłem ich powstrzymać. Tyle emocji i uczuć, nie przygotowałem się na to wszystko. Tak boleśnie Cię pragnąłem. Byłem pieprzonym egoistom, postawiłem Cię w takiej sytuacji, a ty po prostu potrzebowałaś czasu.
Od autorki: Kolejny rozdział, akurat ten mi się podoba, mam nadzieję, że Wam też. Nie jest zbyt długi, w porównaniu do ostatniego. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał to zachęcam do zajrzenia na tu-me-ayudas, gdzie pojawił się prolog. Pozdrawiam i do napisania! Laurel.
Od autorki: Kolejny rozdział, akurat ten mi się podoba, mam nadzieję, że Wam też. Nie jest zbyt długi, w porównaniu do ostatniego. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał to zachęcam do zajrzenia na tu-me-ayudas, gdzie pojawił się prolog. Pozdrawiam i do napisania! Laurel.